REKLAMA

Data publikacji: 13 wrz 2023

[WYWIAD] "Siłą tej szkoły zawsze byli i są ludzie". Rozmowa z p. Dyrektor Izabelą Trzcińską

[WYWIAD] "Siłą tej szkoły zawsze byli i są ludzie". Rozmowa z p. Dyrektor Izabelą Trzcińską

Nowym dyrektorem Publicznej Szkoły Podstawowej nr 3 im. Tadeusza Kościuszki w Pułtusku została p. Izabela Trzcińska. Jak sama przyznaje, jest związana z „Trójką” od ponad czterdziestu lat, więc szkoła stała się dla Pani Dyrektor nie tylko pracą, ale wręcz nieodłączną częścią życia. Jako polonistka wprowadzała w świat literatury i teatru wiele pokoleń pułtuszczan. Teraz staje przed nowym wyzwaniem. Zapytaliśmy Panią Dyrektor o wizję szkoły, o najważniejsze zadania organizacyjne, o początki drogi zawodowej, ale też o rolę książek w rozwoju dziecka i o współczesne metody nauczania.

A.D.: Zacznijmy od samego początku, dlaczego postanowiła Pani zostać nauczycielem?

I.T.: Zanim odpowiem na to pytanie, chciałabym za pośrednictwem portalu bardzo podziękować wszystkim osobom za gratulacje i komentarze, które pojawiły się po objęciu przeze mnie stanowiska dyrektora. Spotkało mnie ogromnie dużo miłych gestów, uśmiechów za co jestem naprawdę bardzo wdzięczna.

Wracając do pytania, wiedziałam, że będę nauczycielką właściwie już kiedy chodziłam do szkoły podstawowej. Na piecu wieszałam mapę, sadzałam swojego brata i swoją sąsiadkę naprzeciwko i już nauczałam [śmiech]. Mnie szkoła wołała, zawsze czułam, że to jest coś, w czym będę się realizować.

A.D.: Czyli to prawdziwa misja?

I.T.: Tak, zdecydowanie.

A.D.: Dlaczego wybrała Pani akurat j. polski?

I.T.: Ten pomysł nie przyszedł od razu. Na początku wybrałam edukację wczesnoszkolną. Wydawało mi się to wręcz magiczne – nauczyć kogoś pisać, liczyć, czytać. Z moimi pierwszymi wychowankami mam zresztą kontakt do dziś. Po kilku latach stwierdziłam, że to już mi jednak nie wystarcza. Zauważyłam, że w edukacji wczesnoszkolnej zdecydowanie lepiej czuję się na j. polskim. Pewnego roku postanowiłam więc nie rozstawać się ze swoją klasą (takie rozstania zawsze bardzo przeżywałam) tylko kontynuować nauczanie właśnie na j. polskim.

A.D.: Ten wybór okazał się strzałem w dziesiątkę...

I.T.: Tak, j. polski przyniósł mi ogromną satysfakcję zawodową. Chciałam wprowadzać dzieci, może zabrzmi to trochę górnolotnie, w świat wartości literackich. Mam świadomość tego, że dziecko wychowuje dom, ale jeśli ten dom w jakimś aspekcie się chwieje, to bardzo dużo może dać właśnie czytanie książek i rozmowa na ich temat. Potem jeszcze przyszedł teatr. Z każdą klasą przygotowywałam spektakle. To była dla mnie ogromna radość, kiedy obserwowałam z jakim zaangażowaniem do tego podchodzą dzieci i rodzice. Kiedy teraz spotykam się z byłymi uczniami, czasami mówią do mnie tekstem naszych przedstawień teatralnych. To bardzo miłe.

 W czasie lekcji pokazywałam część swojej wrażliwości, swojego świata. Myślę, że niektórzy to ode mnie wzięli. J. polskiego będzie mi teraz na pewno bardzo brakowało

A.D.: No właśnie, teraz czekają zupełnie nowe wyzwania. Jakie potrzeby dostrzega Pani w szkole, czym trzeba się zająć w pierwszej kolejności?

I.T.: Największym wyzwaniem bez wątpienia będą inwestycje. Szkoła wymaga remontu, musimy odnowić wiele pomieszczeń, boisko, zagospodarować teren. Wiadomo, że to wiąże się z ogromnymi nakładami finansowymi i po prostu wymaga czasu. Mam świadomość, że nie uda mi się dokonać tego wszystkiego jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, ale będę starła się krok po kroku realizować najpotrzebniejsze inwestycje.

A.D.: Czy jakieś już się rozpoczęły?

I.T.: Tak, we wrześniu będzie gotowy projekt na adaptację pomieszczeń po byłych lokatorach, zyskamy więc nowe sale dla „zerówek”. 

Oczywiście nie jest tak, że skupię się wyłącznie na pracach budowlanych. Często powtarzam, że siłą tej szkoły zawsze byli i są ludzie. Mamy tu naprawdę świetny zespół nauczycieli, profesjonalistów, którym po prostu chce się działać. Zawsze nam świetnie wychodzi praca zespołowa. Zamierzam inwestować w ludzi, w ich samorozwój, w szkolenia, z czego w efekcie skorzystają przecież także uczniowie i ich rodzice.

A.D.: Czyli właśnie to jest najmocniejsza strona "Trójki" - ludzie?

I.T.: Tak, jak wspomniałam, jako kadra potrafimy działać zespołowo, co widać przy organizacji różnego rodzaju projektów czy konkursów. Co więcej, dzieci nie są u nas anonimowe, staramy się poznać każde dziecko z imienia. Nie zamiatamy problemów pod dywan. Staramy się rozwiązywać je od razu. Myślę, to ogromny atut.

A.D.: "Trójka" to dla Pani coś zdecydowanie więcej niż miejsce pracy, prawda?

I.T.: To jest po prostu moja szkoła, jestem tu 44 lata z przerwą na liceum i studia. Tu chodzili moi rodzice, moje rodzeństwo, potem moje dzieci. Być może zabrzmi to zbyt emocjonalnie, ale ja naprawdę kocham tę szkołę, ona stała się po prostu częścią mnie. Zawsze jestem bardzo poruszona, kiedy idziemy gdzieś całą szkołą, niesiemy sztandar, tarcze. To mnie wzrusza.

A.D.: Co sprawia Pani największą satysfakcję w pracy nauczyciela?

I.T.: Kiedy przychodzą do mnie moi byli uczniowie. Cieszę się, że oni po prostu chcą tu wracać, porozmawiać, opowiedzieć o sobie, powspominać. Świadczy to o tym, że w tej szkole jest coś, co może nawet trudno zdefiniować – pewien duch.

A.D.: Doskonale pamiętam premiery teatralne, o których Pani wspomniała, ale też quizy muzyczne czy naszą klasową „wyprawę” do Afryki przy okazji omawiania lektury „W pustyni i w puszczy”.  Dla nas, uczniów, to było atrakcyjne, sprawiało nam to radość, ale przecież nie chodzi tylko o zabawę. Czy taka nietypowa formuła lekcji jest ważna i czy będzie Pani zachęcać, żeby takie zajęcia były realizowane również na innych przedmiotach?

I.T.: Takie lekcje są już realizowane na innych przedmiotach i oczywiście z entuzjazmem podchodzę  do tego rodzaju inicjatyw. Dlaczego jest to ważne? Powiedziałbym, że ze względu na nowe technologie same książki przestają być już atrakcyjne dla młodego pokolenia. Taka nauka w formie zabawy, czy nawet rywalizacji motywuje do sięgania po lektury, dzieci naprawdę zaczynają wtedy czytać. Po drugie, na lekcji trzeba uaktywnić każdą sferę myślenia i każdy zmysł. Typowa heureza, pytanie-odpowiedź, już się nie sprawdza. Teraz dzieci muszą mieć świadomość, że współuczestniczą w lekcji.

A.D.: Skoro jesteśmy już przy metodach nauczania, chciałbym skorzystać z Pani wieloletniego doświadczenia i zadać pytanie o książki. Czy na lekcjach widać różnicę miedzy dzieckiem, które czyta i takim, które nie sięga po lektury?

I.T.: Tak, widać ogromną różnicę. Kiedy dziecko obcuje z książkami, po pierwsze, poprawia się technika czytania na głos, po drugie, zmienia się sposób myślenia, po trzecie zwiększa się wrażliwość, po czwarte, dziecko zaczyna się lepiej wypowiadać, ma większą wyobraźnię. Czytanie to jest naprawdę klucz do sukcesu nie tylko na j. polskim, na innych przedmiotach i w życiu również.

A.D.: Teraz zupełnie inny temat. Czy to prawda, że to Pani wymyśliła ciastko "klenczonkę"?

I.T.: Tak [śmiech]. Wymyśliłam ją z okazji 6. edycji Festiwalu im. K. Klenczona. 6. rocznica, a więc cukrowa – trzeba było to stosownie uczcić, stąd pomysł na „klenczonkę”. Wybieraliśmy ciastka z komisją. Do dziś w sprzedaży jest to, które wtedy zwyciężyło.

A.D.: Muzyka Klenczona musi być chyba bardzo bliska Pani sercu, bo przecież jest Pani pomysłodawczynią konkursu "W sześciu strunach zaklęta muzyka". Jak narodził się ten projekt?

I.T.: Kiedy mój najstarszy wnuk, Antek, miał 4 lata, poszliśmy na Festiwal im. K. Klenczona. Wtedy spodobała mu się piosenka „Rejs”. W domu włączyłam mu inne utwory „Czerwonych gitar” i przez całe wakacje śpiewał te piosenki [śmiech]. Wtedy właśnie pomyślałam, że warto zorganizować taki konkurs. Ten pomysł spodobał się także moim Koleżankom i Kolegom ze szkoły, okazali mi duże wsparcie w organizacji, bo przecież sama bym wszystkiego nie zrobiła. Poszukaliśmy sponsorów, zaprosiliśmy p. Alicję Klenczon i konkurs odbył się, myślę, z dużym sukcesem. Potem nadaliśmy mu format ogólnopolski i rozszerzyliśmy repertuar o piosenki wykonawców lat 60. i 70.  Widać jak z roku na rok rośnie poziom wykonań, z czego bardzo się cieszę. Już 15 września w Amfiteatrze odbędą się przesłuchania uczestników zakwalifikowanych do II etapu, serdecznie zapraszam wszystkich Pułtuszczan.

A.D.: Czego powinniśmy życzyć Pani na kolejne lata pracy jako Dyrektor?

I.T.: Na pewno zdrowia, cierpliwości i pomysłowości na pozyskanie funduszy dla szkoły. Chciałabym, żeby „Trójka” była postrzegana w naszym mieście jako miejsce, do którego naprawdę warto zapisać swoje dziecko, bo tak po prostu jest.

A.D.: Więc właśnie tego Pani Dyrektor życzę. Bardzo dziękuję za rozmowę.

I.T.: Również bardzo dziękuję.

Rozmawiała: Aleksandra Dąbrowska

Tagi: #j. polski #psp3 #Pułusk #wywiad

REKLAMA

Zobacz także

Komentarze

Dodaj komentarz jako pierwszy