Data publikacji: 23 maj 2020
Ks. prał. Stanisław Borek. Wychowanek pułtuskiego Gimnazjum i Liceum Męskiego im. Ks. Piotra Skargi /cz. II/
To wyjątkowy absolwent pułtuskiego liceum, który wpisuje się w jubileusz 580-ciu lat tradycji szkoły średniej w Pułtusku przy ul. Ks. Piotra Skargi. Jego życie było pełne cierpienia, tułaczki, głębokiej wiary i patriotyzmu. Chłopak z kurpiowskiej biednej wsi przeszedł przez pół świata. Najważniejsze etapy jego życia, to wieś Dąbrowa, miasto młodości - Pułtusk, wojenna poniewierka – obóz w Kozielsku, armia Andersa - Persja, Irak, Palestyna, Egipt, Włochy, krwawy bój – Monte Casino, probostwo – Swindon (100 km od Londynu), Porządzie – cmentarz parafialny. Jak dodaje autor, jego życie, to temat na film, a na pewno na książkę, która we współpracy z wiernymi parafii w Swindon (Anglia) już się pisze.
Kilka dni temu publikowaliśmy część pierwszą wyjątkowej historii o Ks. prał. Stanisławie Borku. Dzisiaj oddajemy w ręce Czytelników odkryte, kolejne dzieje absolwenta pułtuskiego liceum.
Chcąc uśmierzyć wewnętrzny ból i tęsknotę za rodziną w Polsce, ks. Stanisław oddał się pracy na rzecz nowej rodziny, jaką była jego parafia w Swindon. W krótkim czasie dzięki staraniom Jego i wiernych udało się zbudować dom parafialny, kaplicę i Polską Szkołę im. Marii Konopnickiej.
W roku szkolnym 1960/1961 pojawiły się problemy we współpracy ze szkołą angielską Holy Rood, z której klas korzystały polskie dzieci. Niektórzy angielscy nauczyciele, oskarżali polskie dzieci o niszczenie wyposażenia klas tj. stolików, pomocy naukowych i książek. Cały ten konflikt skutecznie złagodził kierownik polskiej szkoły ks. Stanisław Borek. Dzieci z polskiej szkoły chętnie brały udział w różnych imprezach parafialnych oraz angażowały się w życie wspólnoty polskiej. Dzięki inicjatywie ks. Stanisława w 1965 r. oddano do użytku Dom Polski, do którego przeniesiono również polską szkołę, aby nie korzystać już ze szkoły angielskiej. Pojawiło się jednak wiele trudności, aby w budynku tym rozmieścić klasy dla 350 uczniów. Dlatego z inicjatywy ks. prob. Stanisława w 1965 r. rozpoczęto wspólnymi siłami budowę szkoły.
13 maja 1967 r. oddano nowy budynek szkoły do użytku. Był to wielki wysiłek proboszcza i parafian. Ks. Stanisław, jako kierownik szkoły doprowadził do jej dalszego rozwoju. W 1970 r. do szkoły uczęszczało aż 382 uczniów i 53 dzieci do parafialnego przedszkola. Był to wielki sukces ks. Stanisława, ale kierowanie szkołą i parafią wymagało coraz większego wysiłku.
Parafia w Swindon uchodziła za przodującą wśród polskich parafii w Anglii. Ks. Stanisław mimo zbudowania tylu budynków parafialnych nie zbudował dla siebie wygodnej plebanii. Mieszkał w wynajętym pokoju i żył w nim bardzo skromnie do końca życia. Był kapłanem bardzo wymagającym, ale najpierw wymagał od siebie, a potem od innych.
Ks. Alfons Rataj (proboszcz polskiej parafii w Oxsford w latach 1952-1982), jego spowiednik, powiernik i najlepszy przyjaciel, w jednym z listów do brata śp. ks. Stanisława nakreślił jego sylwetkę duchową w następujący sposób:
„Służbę duszpasterską zaczynał w warunkach trudnych, bez wyraźnych wzorców i swoich i obcych. Ale miał swój pakt z Bogiem i swą wizję służenia Jemu i braciom. Skupiony w sobie patrzył i słuchał uważnie. Wytyczał własne drogi i nimi szedł. Umiał z nich zawracać, ale kierunku nigdy nie tracił z oczu. Mówił mało, nigdy o sobie lub o kimś źle. Za to modlił się wiele pamiętając, że „sacerdos oratinis vir esto”. Widziałem w Swindon, że proboszcz przed tabernakulum szuka rozwiązania wielu trudności. Współpraca z ks. Borkiem nie była łatwa, wiele wymagał od ludzi, kładł nacisk na osobiste walory i wysiłek wewnętrzny, cenił lojalność. Opanowany i zawsze uśmiechnięty bywał w swych decyzjach bardzo stanowczy. W Swindon od początku główny nacisk położył na dzieci i młodzież. Dla siebie mało wymagał, bronił się przed budowaniem plebanii, mieszkał w wynajętym pokoju i w nim życia dokonał”.
Ks. Alfons Rataj
„Służbę duszpasterską zaczynał w warunkach trudnych, bez wyraźnych wzorców i swoich i obcych. Ale miał swój pakt z Bogiem i swą wizję służenia Jemu i braciom. Skupiony w sobie patrzył i słuchał uważnie. Wytyczał własne drogi i nimi szedł. Umiał z nich zawracać, ale kierunku nigdy nie tracił z oczu. Mówił mało, nigdy o sobie lub o kimś źle. Za to modlił się wiele pamiętając, że „sacerdos oratinis vir esto”. Widziałem w Swindon, że proboszcz przed tabernakulum szuka rozwiązania wielu trudności. Współpraca z ks. Borkiem nie była łatwa, wiele wymagał od ludzi, kładł nacisk na osobiste walory i wysiłek wewnętrzny, cenił lojalność. Opanowany i zawsze uśmiechnięty bywał w swych decyzjach bardzo stanowczy. W Swindon od początku główny nacisk położył na dzieci i młodzież. Dla siebie mało wymagał, bronił się przed budowaniem plebanii, mieszkał w wynajętym pokoju i w nim życia dokonał”.
Ks. Alfons Rataj
Ks. Stanisław bardzo szybko zdobył szacunek wiernych i uznanie władz kościelnych. W 1968 r. został dziekanem dekanatu Swindon. 5 marca 1968 r. Prymas kard. Stefan Wyszyński odznaczył go godnością kanonika, zaś papież Paweł VI 18 kwietnia 1968 r. nadał mu godność swojego kapelana, czyli prałata. Miał wówczas 48 lat.
Jako były żołnierz i kapłan otrzymał kilka odznaczeń wojskowych i cywilnych: m.in. Krzyż Walecznych, Krzyż Monte Cassino i Złoty Krzyż Zasługi (na fotografii miał przypiętych 7 odznaczeń), które później przekazano do kościoła w Porządziu.
W liście do biskupa płockiego Bogdana Sikorskiego, ks. infułat Władysław Staniszewski, rektor Polskiej Misji Katolickiej w Londynie napisał:
„Był on jednym z najgorliwszych i najświętobliwszych kapłanów polskich w Anglii i nagły zgon jego jest nieodżałowaną stratą dla parafii i dla Polskiej Misji Katolickiej w Anglii i Walii. Dawał Polakom to wszystko, co ułatwiało im zachowanie wiary i polskości w obecnym środowisku”.
ks. infułat Władysław Staniszewski
„Był on jednym z najgorliwszych i najświętobliwszych kapłanów polskich w Anglii i nagły zgon jego jest nieodżałowaną stratą dla parafii i dla Polskiej Misji Katolickiej w Anglii i Walii. Dawał Polakom to wszystko, co ułatwiało im zachowanie wiary i polskości w obecnym środowisku”.
ks. infułat Władysław Staniszewski
Ks. Stanisław żył szybko i pracowicie jakby gdzieś się spieszył. Na parafii przeważnie był sam, tylko czasem wspomagali go inni księża z Polski. Ilość obowiązków ciągle rosła i często przerastała jego siły fizyczne, a przecież nosił w swoim ciele rany z czasów wojny, mimo to, do nikogo się nie skarżył.
Ks. prałat Stanisław Borek zmarł nagle, 20 października 1971 r. w wieku 52 lat na atak serca. Do matki ks. Stanisława i rodziny w Dąbrowie w parafii Porządzie wysłano najsmutniejszy telegram. Dla matki był to cios w serce. Była matką pełną nadziei, teraz stała się matką bolesną.
W liście do matki i rodziny napisano:
„Mamusia Państwa może być dumna, że wydała na świat tak wielkiego człowieka, którego ideałem był Bóg i przede wszystkim Ojczyzna”.
„Mamusia Państwa może być dumna, że wydała na świat tak wielkiego człowieka, którego ideałem był Bóg i przede wszystkim Ojczyzna”.
Matka na powrót syna czekała 33 lata. Cały czas wierzyła, że zobaczy syna żywego. Ks. Stanisław nie określił w testamencie miejsca pochówku. Rodzina jednak podjęła decyzję, aby ks. Stanisław został pochowany w Polsce, za którą bardzo tęsknił, w grobie razem ze wcześnie zmarłym ojcem, na cmentarzu parafialnym w Porządziu, w sercu kurpiowskiej puszczy, Puszczy Białej. Można by rzec; skąd wyszedł, dotąd przyszedł.
Uroczystościom pogrzebowym w Swindon, 30 października 1971 r. w kościele w Swindon przewodniczył abp Szczepan Wesoły, delegat Episkopatu Polski ds. Polonii oraz 45-ciu kapłanów polskich i angielskich. Bp Wesoły w imieniu własnym i parafian bardzo serdecznie i wzruszająco pożegnał śp. ks. prałata Stanisława. W uroczystości wzięli udział przedstawiciele organizacji polskich i angielskich.
Trumna ks. Stanisława, wielce zasłużonego dla Polski została okryta polską flagą. Wartę przy niej zaciągnęli harcerze i dzieci z polskiej szkoły, którą on założył, zbudował i do końca kochał. Kościół był wypełniony po brzegi wiernymi. Dalsza część pogrzebu odbyła się w Polsce w parafii Porządzie. Najpierw zamknięta trumna z ciałem ks. Stanisława została wystawiona w domu rodzinnym w Dąbrowie, gdzie mieszkała mama księdza i brat Kazimierz z rodziną.
Jak wspomina jedyna żyjąca, najmłodsza siostra księdza pani Zofia Pochmara (lat 78), rodzina i uczestnicy pogrzebu mogli zobaczyć twarz zmarłego, zaglądając przez szybkę umieszczoną w wieku trumny. Pani Zofia z wielkim wzruszeniem przeżyła pogrzeb brata, którego przecież nigdy nie widziała, bo między nimi było 23 lata różnicy, gdy się urodziła w 1942 r. on był już na wojnie. Z bratem była jednak bardzo blisko związana przez modlitwę, bo mama nauczyła ją i pozostałe rodzeństwo, aby zawsze do codziennego pacierza dodawać słowa „Boziu daj, aby nasz braciszek wrócił do domu”.
Wreszcie wrócił i mogła go zobaczyć, ale jakże w smutnych okolicznościach. W modlitwach przy trumnie zmarłego ks. Stanisława przez trzy dni uczestniczyła rodzina i licznie zebrana okoliczna ludność. Na pogrzeb przyjechała delegacja z Swindon w osobie pani Heleny Własiuk i pana Antoniego Morawickiego. Uroczysty pogrzeb odbył się 9 listopada 1971 r. Wyprowadzenie zwłok kapłana z domu rodzinnego w Dąbrowie poprowadził bp Bogdan Sikorski, biskup diecezji płockiej, do której ks. Stanisław należał i zawsze do tego się przyznawał i szczycił.
Msza pogrzebowa pod przewodnictwem bpa B. Sikorskiego i licznie przybyłych kapłanów odbyła się w kościele parafialnym w Porządziu. Ostatnie pożegnanie przyjaciela, z którym znał się od czasów wojny, wygłosił ks. prof. kan. Piotr Szefler z Płocka. Trumnę ze zmarłym kapłanem ponieśli na cmentarz jego ziomkowie, mieszkańcy Dąbrowy. Udział w pogrzebie wzięło ok. 2 tys. osób. p. ks. prał. Stanisław Borek w kapłaństwie przeżył 21 lat.
W roku 2021 będziemy obchodzili 50 lat od jego śmierci. Żył krótko - 52 lata, ale przeżył wiele. Jego piękne kapłańskie życie można streścić w jednym zdaniu: „Wszystko dla Boga i Ojczyzny”. Mieszkańcy Dąbrowy, Pułtuskie Liceum im. Piotra Skargi, parafia w Swindon (Anglia) oraz parafia Obryte i Porządzie a przede wszystkim rodzina, wszyscy mogą być dumni, że ks. Stanisław wpisał się w ich historię, jako bohaterski żołnierz, gorliwy kapłan, zasłużony dla angielskiej Polonii, wielki skromny człowiek.
Ks. D. T. Kisiel
[1] M. M. Grzybowski, Duchowieństwo diecezji płockiej w XX w., t.1, cz.2, Płock 2008, s.38-39.
Tagi: #Anglia #biskup płocki #Dom Polski #Historia #Krzyż Monte Cassino #Krzyż Walecznych #Ks. Alfons Rataj #ks. infułat Władysław Staniszewski #Ks. prał. Stanisław Borek #ksiądz #LO w Pułtusku #oxsford #Polska #polska szkoła #Porządzie #Pułtusk #Swindon #Złoty Krzyż Zasług #żołnierz
Zobacz także
Komentarze
Dodaj komentarz jako pierwszy
Na topie
10 paź 2024