REKLAMA

Data publikacji: 3 gru 2021

Wywiad z Adamem Gadomskim

Wywiad z Adamem Gadomskim

Teatr pod Dębem to grupa teatralna, którą tworzą pracownicy Nadleśnictwa Pułtusk. Już podczas pierwszej edycji konkursu „PTA-K” leśnicy zaskarbili sobie sympatię widzów. Od tego czasu nieprzerwanie goszczą na scenie MCKiS i zawsze są ciepło przyjmowani przez pułtuską widownię. O działalności Teatru pod Dębem rozmawialiśmy z założycielem grupy, reżyserem Adamem Gadomskim.

Kiedy zaczął Pan interesować się teatrem?

Te zainteresowania teatralne były już od lat, właściwie od szkoły podstawowej. Tutaj wielkie podziękowania dla mojej wychowawczyni, która angażowała mnie w różne przedstawienia. W szkole średniej również brałem udział w wielu przedsięwzięciach: w akademiach, w szopkach noworocznych. Później zdarzyła mi się też przygoda w Domu Kultury w Makowie, gdzie p. Artur Mielnicki założył zespół muzyczny, któremu towarzyszyła grupa w rodzaju kabaretu. Przedstawiliśmy kilka programów. Później była około trzydziestoletnia przerwa.

Co sprawiło, że  po tak długiej przerwie wrócił Pan do teatru?

Do teatru wróciłem w 2015 r. za sprawą p. Izabeli Ptak, która realizowała program „Tradycje Teatralne Pułtuska”. Do udziału w tym projekcie zaprosiła m.in. Nadleśnictwo Pułtusk. Nadleśniczy skierował to zaproszenie do mnie i postanowiłem coś z tym zrobić. Skompletowałem pięcioosobową grupę. Sprawiło mi to wielką trudność, gdyż na początku nikt za bardzo nie chciał się angażować, ale udało się. Pierwszą sztuką, jaką zrealizowaliśmy był „Marcowy kawaler”. Zdobyliśmy wtedy kilka nagród w pułtuskim konkursie. I postanowiliśmy w tej grupie pięcioosobowej, że dopóki będziemy mieli możliwość występowania na scenie, to będziemy występować. Nawet gdyby nie było kolejnych edycji konkursu, to nie opuścimy teatru. I to postanowienie udaje nam się realizować do dzisiaj. To już siódmy rok.

Wspomniał Pan, że kompletowanie obsady przychodziło z trudem. W kolejnych latach ze znalezieniem chętnych do gry było już łatwiej, prawda?

W III edycji „Tradycji Teatralnych” nie mogliśmy znaleźć sztuki w pięcioosobowej obsadzie i musieliśmy poszerzyć zespół. Zacząłem rozpytywać koleżanki i kolegów z pracy. Znalazłem kolejnych chętnych, którzy chcieliby spróbować. To był już zespół jedenastoosobowy. Po premierze spytałem nowych aktorów, czy chcą dalej bawić się w teatr, bo muszę powiedzieć, że my bawimy się w teatr, nie jesteśmy zawodowcami. Usłyszałem: „Ależ oczywiście, bardzo fajna sprawa”. W końcu nasz zespół osiągnął liczbę piętnastu osób. Co z kolei spędza mi sen z powiek, bo niełatwo znaleźć sztukę z tak liczną obsadą. W jednej edycji wystawiliśmy nawet dwie sztuki w konkursie.

Oby takie problemy jak najczęściej spędzały reżyserom sen z powiek. Przejdźmy do kwestii związanych z repertuarem. Jak wybiera się sztuki do wystawienia?

Mamy już po tych siedmiu latach pewien ogląd sytuacji, wiemy już jaki repertuar preferuje pułtuska publiczność. Staramy się szukać repertuaru lżejszego, komediowego.

A jak pracuje się nad realizacją przedstawień? Grupa czerpie inspirację z nagrań?

Zawsze odradzam członkom zespołu oglądanie nagrań dotychczasowych realizacji spektaklu. Zawsze mówię: „Nie, absolutnie! To my to mamy zrobić. Jeżeli coś obejrzycie, potem będziecie próbowali zagrać to tak, jak grał ten aktor w tym spektaklu. Nie, nie ma oglądania. To Ty masz to zrobić. To Ty masz stworzyć tę postać. To ma być nasze spojrzenie”.

Przygotowanie rekwizytów i kostiumów wiąże się z wydatkami. Jak wyglądają kwestie dotyczące organizacji?

Trochę środków czerpiemy z Pułtuskiego Stowarzyszenia Miłośników Muzyki i Kultury Łowieckiej. Również nasze spektakle wyjazdowe przynoszą niewielkie środki. Oczywiście to są groszowe sprawy, bo nie chcemy odstraszać publiczności. Dzielimy się również z właścicielami obiektu. Utrzymujemy się z tych pieniędzy.

Co roku Teatr pod Dębem uczestniczy w pułtuskim konkursie, ale czy grupa bierze udział również w innych przedsięwzięciach?

Tak. Aktorzy z naszej grupy brali udział w innych przedsięwzięciach realizowanych chociażby przez Muzeum Regionalne w Pułtusku. Grali też w spektaklu „Restauracja”. Realizujemy już kolejne przedsięwzięcie z udziałem naszych aktorów, ale to będzie niespodzianka. Nie chcę zdradzać wszystkiego. Wkrótce pułtuska publiczność dowie się więcej na ten temat. Ze spektaklem „Rozmowy przy wycinaniu lasu” byliśmy też zapraszani do Makowa. Występowaliśmy w Nadleśnictwie Celestynów, w Drewnicy, w Nasielsku. Mieliśmy jeszcze wiele propozycji, ale koronawirus pokrzyżował nam plany. Z innymi spektaklami byliśmy też w Przasnyszu, w Różanie, w Karniewie, w Krasnosielcu. Cieszymy się z tego, że możemy wypełnić niszę właśnie w takich, mniejszych miejscowościach. W Polsce powiatowej jest zapotrzebowanie na teatr, a teatry zawodowe zwykle nie jeżdżą do takich małych ośrodków.

Teatr to nie jedyna Pana pasja, prawda?

Tak. Od wielu lat prowadzę edukację przyrodniczo-leśną. Prowadziłem rajdy rowerowe we współpracy z MOSiR-em. Bardzo lubię pracować z dziećmi, z młodzieżą.

A wiersze?

Rzeczywiście, czasem zdarza mi się coś popełnić, ale to wszystko piszę do szuflady. A wracając do edukacji, napisałem kilka takich rymowanych opowieści o lesie, piosenkę. To pomaga w prowadzeniu zajęć z dziećmi. Przekaz rymowany w postaci zabawnego wiersza sprawia, że ta wiedza jest łatwiejsza do przyswojenia.

Proszę dokończyć zdanie. Mój ulubiony aktor to…

Janusz Gajos, ale ten późniejszy Gajos. Kiedyś nawet jeden z członków jury powiedział mi, że w pewnym momencie, jak to nazwał „bardzo w Gajosa poszedłem”. Lubię też Annę Seniuk, Gustawa Holoubka, Krzysztof Kowalewskiego. Mam wielu ulubionych aktorów.

A ulubiony reżyser?

Tadeusz Chmielewski i Jerzy Gruza. Chociaż jest ich o wiele więcej. Właściwie mogę powiedzieć tak: nie mam żadnego nielubianego reżysera.

Gdyby nie było żadnych ograniczeń finansowych oraz tych związanych z rekwizytami, ze scenografią, to jaką sztukę chciałby Pan wystawić?

Chciałbym wystawić „Zemstę”. Zastanawiałem się nad tym kilkakrotnie, ale te ograniczenia w scenografii, w kostiumach są zbyt duże. To się wiąże z finansami. Myślałem też o „Rewizorze” Gogola, ale jeszcze trzeba nad tym wszystkim popracować. Mimo wszystko myślę, że jeszcze kiedyś te sztuki zrealizujemy

I tego właśnie życzę Panu oraz wszystkim Aktorom Teatru pod Dębem.

Bardzo dziękuję za rozmowę.

Autor: Aleksandra Dąbrowska- PułtuskNEWS

Tagi: #Adam Gadomski #PułtuskNEWS #Teatr pod Dębem #wywiad

REKLAMA

Zobacz także

Komentarze

Dodaj komentarz jako pierwszy