REKLAMA

Data publikacji: 16 paź 2025

Spotkanie autorskie z Edwardem Leszczyńskim w Pułtuskiej Bibliotece Publicznej

Spotkanie autorskie z Edwardem Leszczyńskim w Pułtuskiej Bibliotece Publicznej

W czytelni Pułtuskiej Biblioteki Publicznej im. Joachima Lelewela trwa właśnie spotkanie autorskie z Edwardem Leszczyńskim, autorem książki „Z jakiej paki”. Tematem spotkania jest rozliczenie niemieckich zbrodni na obywatelach Polski w czasie II wojny światowej oraz sposób, w jaki władze komunistyczne po wojnie podchodziły do tych dramatycznych wydarzeń.

Autor podkreśla, że jego najnowsza publikacja to próba ukazania prawdy historycznej o niemieckim obozie dla polskich dzieci w łódzkim getcie oraz o powojennych mechanizmach fałszowania i przemilczania faktów.
Przedstawiam w niej – na przykładzie historii niemieckiego obozu dla polskich dzieci w łódzkim getcie – szkodliwy dla polskiego społeczeństwa sposób rozliczania przez władze komunistyczne niemieckich zbrodni z okresu II wojny światowej – mówi Edward Leszczyński.

Autor książki korzystał z bogatych zasobów archiwalnych Instytutu Pamięci Narodowej, a także z publikacji historyków IPN Artura Ossowskiego i Andrzeja Czyżewskiego. „Z jakiej paki” to ponad 140 fotografii, dokumentów i skanów źródeł archiwalnych przedstawionych w formie kalendarium wydarzeń z lat 1945–1976, ukazujących, jak w powojennej Polsce przebiegało rozliczanie zbrodni niemieckich.

W wydarzeniu uczestniczą mieszkańcy Pułtuska, miłośnicy historii oraz przedstawiciele lokalnych instytucji kultury. 

 

REKLAMA

Tak publikacje opisuje autor Edward Leszczyński na swojej stronie: www.prawdajestciekawa.pl

Zapraszam czytelników PJC do przeczytania książki Z jakiej paki. Mam nadzieję, że lektura książki pomoże zrozumieć zachowanie premiera polskiego rządu, który na pytanie o polskie odszkodowania od państwa niemieckiego za okres wojny odpowiedział właśnie tak – Z jakiej paki?

Przedstawiam w niej – na przykładzie historii niemieckiego obozu dla polskich dzieci w łódzkim getcie – szkodliwy dla polskiego społeczeństwa sposób rozliczania przez władze komunistyczne niemieckich zbrodni z okresu II wojny światowej. Pokazuję władzę rządzącą poprzez przemoc, kłamstwo, w tym ukrywanie, fałszowanie i przemilczanie faktów.

Przy jej opracowaniu korzystałem z zasobów archiwalnych Instytutu Pamięci Narodowej, udostępnionych mi w pracach nad książkami Sonderbehandlung oraz Dzieci z Litzmannstadt, opisującymi niemieckie zbrodnie na dzieciach urodzonych w III Rzeszy w czasie wojny oraz na dzieciach w łódzkim getcie. W sprawie łódzkiego obozu dla polskich dzieci dużą pomocą były wydane w ostatnich latach książki historyków IPN Artura Ossowskiego i Andrzeja Czyżewskiego — Dzieci z zielonego autobusu oraz Łódź pod okupacją 1939-1945.

Książkę opracowałem w formie kalendarium wydarzeń z lat 1945-1976 związanych z rozliczaniem niemieckich zbrodni. Podane fakty potwierdzam dowodami w postaci ponad 140 fotografii, dokumentów oraz skanów dokumentów archiwalnych. Odpowiedź na tytułowe pytanie znajduje się w poniższych wydarzeniach z polskiej historii.

Lata 1945-1948

W marcu 1945 roku powołano Główną Komisję Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce, która utworzyła swoje Okręgowe Komisje. Przy pomocy sądów grodzkich przeprowadzono prawie w całym kraju akcję ankietyzacyjną, dzięki której zebrano świadectwa niemieckich zbrodni — miejsca zbrodni, tysiące zeznań świadków, niemieckie dokumenty, protokoły ekshumacji oraz nazwiska sprawców. W ten sposób powstała pierwsza w Polsce kartoteka niemieckich przestępców wojennych. W czerwcu 1945 roku, w związku z przygotowaniami do rozpoczęcia nowego roku szkolnego przeprowadzono spis dzieci urodzonych w latach 1926-1945. Okazało się, że na ogólną liczbę 6 932 795 dzieci, osieroconych było 1 478 308, z czego 1 082 184 nie posiadało co najmniej jednego z rodziców.

W wyniku sfałszowanych wyborów parlamentarnych w 1947 roku władzę w Polsce obejmują komuniści. Jedną z ich decyzji było zlikwidowanie Okręgowych Komisji BZN oraz ograniczenie działalności Głównej Komisji. Zgromadzona dotychczas w kraju dokumentacja o niemieckich zbrodniach przekazana została do centrali w Warszawie. Ta decyzja, kiedy zebrano tysiące dowodów zbrodni oraz żyli jeszcze świadkowie i sprawcy, okazała się błędem nieodwracalnym i niewybaczalnym.

Lata 1949-1965

Głowna Komisja BZN zatrudniająca tylko kilkanaście osób, pozbawiona została praktycznie możliwości skutecznego działania. Rozliczanie zbrodni powierzono ówczesnym „bojownikom o demokrację”, czyli Związkowi Bojowników o Wolność i Demokrację (ZBOWID), na którego czele staje Franciszek Jóźwiak, były członek Wszechzwiązkowej Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego. W latach wojny szef sztabu Armii Ludowej, a po wojnie komendant główny Milicji Obywatelskiej oraz minister Bezpieczeństwa Publicznego.

Kończą działalność delegatury PCK w Niemczech. Rozwiązano działającą w Berlinie Polską Misję Wojskową, której zadaniem było m.in. przeprowadzanie ekstradycji przestępców wojennych, a także pomoc przy odzyskiwaniu polskich dzieci pozostających w III Rzeszy. Tysiące dzieci nie wróciło do Polski, a setki z nich trafiło do innych krajów. Zbrodnie na Polakach w III Rzeszy m.in. w obozach pracy i na robotach przymusowych pozostały nierozliczone.

1965-1989

Na początku 1965 roku stwierdzono zaginięcie w centrali GK w Warszawie znacznej ilości dokumentacji archiwalnej zebranej zaraz po wojnie. Wobec zapowiedzi rządu niemieckiego o końcu ścigania zbrodni z okresu wojny władza w Warszawie, po konsultacjach w Moskwie, zdecydowała się na wznowienie od stycznia 1965 roku działalności Okręgowych Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce (zbrodnie niemieckie nazwano już zbrodniami hitlerowskimi).

Okres rozliczeń po 1965 roku niemieckich zbrodni podsumował były prezes IPN dr Janusz Kurtyka, jedna z ofiar tragedii pod Smoleńskiem. W swoim raporcie napisał m.in, o przekazywaniu do Niemiec tysięcy oryginałów dokumentów ze śledztw, zostawiając w większości ich kopie, i to nie zawsze. Uważał, że obywatele polscy, będący sukcesorami prawnymi ofiar niemieckich zbrodni w Polsce, pozbawieni zostali w praktyce prawa do normalnego procesu karnego o zbrodnie, popełnione na ich krewnych i bliskich.

Sprawa niemieckiego obozu dla polskich dzieci w Łodzi.

Sprawę tego obozu przedstawiam jako przykład kłamstwa historycznego władz komunistycznych. Gdy Niemcy kończyli rozliczenia z innymi krajami, w tym z Izraelem, w Polsce postanowiono „przyspieszyć” rozliczenia i przykryć kilkunastoletnie zaniedbania. Zaczęto od wprowadzenia nowej definicji obozu koncentracyjnego. Należało przekonać społeczeństwo, że np. w Łodzi istniał obóz koncentracyjny, w którym mordowano tysiące polskich dzieci. A największą morderczynią miała być Eugenia Pol. Do tego zadania wykorzystano przede wszystkim SB, wymiar sprawiedliwości oraz media. Główne role powierzono trzem osobom – „byłemu więźniowi” obozu Józefowi Witkowskiemu, prawnikowi Romanowi Hrabarowi oraz prokuratorowi Zbigniewowi Płotnickiemu. Osoby te spełniły zadanie postawione na specjalnej naradzie w Prokuraturze Generalnej w Warszawie – „sprawa E. Pol w żadnym wypadku nie może się zakończyć wynikiem niepomyślnym dla prokuratury”.

Drugi proces Eugenii Pol odbył się z udziałem wyselekcjonowanej publiczności. Prokuratura przy pomocy J. Witkowskiego, zweryfikowała świadków, z niektórych zrezygnowała i powołała nowych oraz uzupełniła wiele zeznań. Biegli i specjaliści opracowali opinie korzystne dla prokuratora. Oskarżona została skazana na 25 lat więzienia. Nie było niespodzianek poza tą, że świadek Józef Witkowski ujawnił, że jest byłym funkcjonariuszem Służby Bezpieczeństwa, a wcześniej nazywał się Józef Gacek.

Kim był J. Gacek?

Z akt Józefa Gacka w Wojskowej Komisji Uzupełnień wynika, że od września 1945 roku do lutego 1948 roku, służył w 84 Pułku artylerii przeciwlotniczej. W lutym 1948 przeniesiony do rezerwy. Od lipca 1948 roku do grudnia 1956 roku jest już starszym wywiadowcą w Wojewódzkim Urzędzie. Bezpieczeństwa Publicznego we Wrocławiu. Działał w grupie do Zadań Specjalnych Wydziału „B”, a jego zadaniem była m.in. „obserwacja i rejestracja fotograficzna osób i obiektów w operacjach Urzędu Bezpieczeństwa”. Poniżej niektóre „osiągnięcia” powojenne Gacka, funkcjonariusza UB w walce z podziemiem niepodległościowym.

Uczestniczył w likwidacji podziemnych organizacji niepodległościowych m.in. w Dzierżoniowie, Kłodzku, Wrocławiu, Wałbrzychu i Zgorzelcu. Brał udział w działaniach przeciwko antykomunistycznym organizacjom młodzieżowym — „Związku Spiskowców AK”pod dowództwem Antoniego Ślusarczyka, który działał w Świdnicy i Siemianowicach Śląskich oraz przeciwko „Organowi Walki z Komunizmem” założonym przez repatrianta z Francji Józefa Domagałę. 15 lutego 1949 roku uczestniczył w aresztowaniu Tadeusza Tabora, dowódcy placówki wywiadowczej „Konspiracyjnego Wojska Polskiego” i jego podkomendnych.

Od 1954 roku działał w grupie do Specjalnych Zadań Wydziału „B” Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego we Wrocławiu. Zajmował się obserwacją osób i wykonywaniem tzw. fotografii operacyjnych. W lutym 1956 roku zostaje przydzielony do ochrony osobistej Hilarego Chełchowskiego, przewodniczącego Wojewódzkiej Rady Narodowej we Wrocławiu. W latach 1957-1959 jest wywiadowcą w Komendzie Miejskiej MO. W 1958 roku, a więc w wieku 27 lat, kończy szkołę podstawową. W październiku 1959 roku przechodzi na rentę zdrowotną.

W 1961 roku zmienia nazwisko na Witkowski, a rok później zostaje kierownikiem działu kadr we wrocławskim domu mody „Elegancja”. Odpowiadał za tajną kancelarię oraz prowadził szkolenia partyjne. W 1963 roku w wieku 36 lat Witkowski zakończył edukację na zdobyciu matury w tzw. kursie wieczorowym. Według opinii przełożonych w SB:

Gacek nie przejawiał chęci do dalszej nauki, wciąż „słabo pisze”, podkreślono jednak, że kontynuował naukę w szkole dla dorosłych, a zwłaszcza udzielał się na Uniwersytecie Marksizmu i Leninizmu przy PZPR we Wrocławiu. Przełożeni zauważyli u niego „wadę nieprawdomówności”.

Swoje „umiejętności” Witkowski vel Gacek potwierdził m.in. w książce Hitlerowski obóz koncentracyjny dla małoletnich w Łodzi, przedstawianej do dzisiaj jako jego monografia o obozie łódzkim. Napisał w niej m.in., że w obozie 12 tys. dzieci zostało zamordowanych lub zmarło śmiercią naturalną. Według IPN był to niemiecki obóz prewencyjny dla polskiej młodzieży, w którym potwierdzonych zgonów było 76. W dniu wydania wyroku w procesie przeciwko E. Pol, książkę tę posiadał nie tylko prokurator, ale i sędzia skazujący oskarżoną na 25 lat więzienia. W 1983 roku Witkowski vel Gacek podsumował swoje osiągnięcia pisząc w podaniu o przyznanie mu dodatku kombatanckiego:

Trudno mi po ponad 30 latach pamiętać nazwy band, które likwidowałem, a jeszcze trudniej nazwiska poszczególnych bandziorów. […] Jeżeli moi synowie lub wnukowie będą musieli wyjaśnić kiedyś okoliczności jak to było z dziadkiem i jego styczności z bandami, bo mogą mieć trudności kto był kto, skoro teraz są kłopoty […], a chciałoby się skorzystać z przywilejów i dobrobytu, który nam przez lata obiecywano. Tymczasem mamy kryzys i to nie tylko ekonomiczny i społeczny, ale także zaufania do ludzi, którzy w tym czasie byli podporą socjalizmu i walczyli o utrwalanie władzy ludowej PRL. […] Jeżeli i to nie pomoże, pozostaje mi jedynie skarga do Pana Boga i zasmucająca refleksja.

W książce przedstawiam dokumenty uzasadniające opinię, że Józef Witkowski vel Gacek nie był więźniem obozu łódzkiego ani autorem monografii o obozie.

Tagi: #Pułtusk

Bądź na bieżąco, obserwuj nas na
Google News

REKLAMA

Zobacz także

Komentarze

Dodaj komentarz jako pierwszy

Udostepnij

Spotkanie autorskie z Edwardem Leszczyńskim w Pułtuskiej Bibliotece Publicznej

Spotkanie autorskie z Edwardem Leszczyńskim w Pułtuskiej Bibliotece Publicznej