REKLAMA

Data publikacji: 15 wrz 2020

GRILL BAR, który wspiera lokalnych przedsiębiorców. Amerykański lokal z pułtuską duszą

GRILL BAR, który wspiera lokalnych przedsiębiorców. Amerykański lokal z pułtuską duszą

GRILL BAR "u Siekiera" powstał kilka miesięcy temu, a już przyciąga rzesze klientów. Mocną stroną lokalu są nie tylko smaczne burgery, lecz także pułtuskie akcenty. Kucharze przygotowują jedzenie z produktów pochodzących od naszych miejscowych przedsiębiorców. Udaliśmy się z wizytą do GRILL BARU, by porozmawiać z właścicielem Marcinem Biesiekierskim.

Skąd pomysł na taki lokal akurat w Pułtusku?

Powodów było kilka. Po pierwsze burgerowni w Pułtusku nie było. Po drugie chęć dokonania w życiu pewnych zmian i oczywiście pasja. Chciałem też zrobić coś dla naszego miasta, w którym niewiele się dzieje.

No właśnie, zrobić coś dla miasta. Chyba się udało. Podobno większa część produktów, z których korzystacie pochodzi od lokalnych producentów.

Tak, w tej chwili ok. 80% produktów mamy już od lokalnych dostawców. Są to lokalne zakłady mięsne, piekarnia, warzywa też kupuję w lokalnej hurtowni, więc już niewielki procent produktów pochodzi z zewnątrz. Idea jest taka, żeby produkt był dobrej jakości i żeby jak najbardziej współpracować z miastem, z całym powiatem i w ten sposób wspierać region.

Wspomniał Pan o jakości. Pewnie wielu osobom burgery kojarzą się z fast foodami i niezdrowym jedzeniem. Jak rozwiać te obawy? Czym różni się burger, który możemy zjeść w tym GRILL BARZE od hamburgerów z popularnych barów szybkiej obsługi?

My nie stosujemy żadnych półśrodków. Dostawca tworzy wołowinę pod nas, według naszej receptury. Jest ona przywożona 3 razy w tygodniu świeżutka, hermetycznie zapakowana, a my tylko ją formujemy  i przyprawiamy. Nie stosujemy żadnych konserwantów, nie mrozimy. Cały czas pracujemy na świeżej wołowinie. Jak wspomniałem jest to mięso dobrej jakości od lokalnego dostawcy.

Lokalne akcenty mają znaleźć się także w wystroju. Czy już można zdradzić coś więcej na ten temat?

Tak. Jak wspomniałem chcielibyśmy przez ten lokal promować Pułtusk. Mamy tu trochę turystów. Każdy akcent, który przybliży im nasze miasto i będzie je promował jest na wagę złota.  Planujemy zamieścić w lokalu zdjęcia Pułtuska. Chcę też stworzyć prezentację o naszym mieście i wyświetlać ją w barze. Bardzo podoba mi się historia Pułtuska, więc chciałbym jak najwięcej do niej nawiązywać.  Nawet nasz szyld staraliśmy się wpisać w charakter zabytkowego rynku. Jest zrobiony na drewnie.

Udało się Panu połączyć amerykańskie jedzenie z promocją polskiego miasta. Niemożliwe stało się możliwe?

Moim zdaniem to się nie wyklucza, nie widzę powodów, żeby tego nie powiązać. Mamy nawet w menu burgera pod nazwą "Burger pułtuski", który nawiązuje do kuchni staropolskiej, kurpiowskiej.

A dlaczego akurat GRILL BAR "u Siekiera"? Skąd pomysł na taką nazwę?

Drugi człon nazwy pochodzi od mojej ksywki, a ta z kolei od nazwiska. Tak mówią na mnie odkąd pamiętam.

Ostatnio nastąpiła zmiana lokalizacji GRILL BARU. Jak jeszcze planuje Pan rozwijać lokal? Może poszerzenie oferty?

Stawiamy na burgery dobrej jakości. To jest nasza misja wiodąca. Zależy nam na specjalizacji i na tym będziemy bazować. Nie chcemy tracić na jakości. Jeśli chodzi o rozwój lokalu, to oczywiście wiąże się z tym zmiana wystroju. Na przyszły sezon przewiduję też ogródek gastronomiczny, żeby goście mogli posiedzieć na świeżym powietrzu w otoczeniu zabytków.

Bardzo dziękuję za rozmowę.

Aleksandra Dąbrowska

Tagi: #burgery #grill bar #pultuskiburger #u Siekiera

REKLAMA

Zobacz także

Komentarze

Dodaj komentarz jako pierwszy